Dość często wyjeżdżam i wiem, jak trudno jest skompletować podróżną kosmetyczkę. Taką, w której znajdzie się wszystko to, co jest potrzebne. A jednocześnie taką, która nie będzie zajmowała za dużo miejsca. Dlatego dziś opowiem trochę o makijażu w podróży.
Co mieć zawsze przy sobie, żeby wyglądać dobrze i móc umalować się nawet podczas wyprawy pod namiot?
Makijaż w podróży – podstawowe zasady
Na początek kilka podstawowych założeń, które warto wcielić w życie. Dzięki temu każde pakowanie kosmetyczki na podróż będzie znacznie łatwiejsze i oszczędzimy sobie trochę czasu. Oto moje żelazne zasady.
- Nigdy nie zabieraj w podróż wszystkich kosmetyków.
- Jeśli na co dzień nie używasz (dowolny kosmetyk), w podróży to się nie zmieni.
- Zabieraj tylko niezbędne minimum kosmetyków, których potrzebujesz.
- Pakuj tylko po 1 kosmetyku z każdego rodzaju np. 1 tusz, 1 podkład.
- Staraj się zabierać w podróż kosmetyki wielozadaniowe.
Mój patent: osobna kosmetyczka podróżna
Jeśli wyjeżdżacie bardzo często, jak ja, to zdradzę Wam mój patent. Otóż moja podróżna kosmetyczka jest zawsze spakowana – mam w niej zestaw kosmetyków skompletowanych specjalnie w podróż, one tam są, ja ich nie wyciągam, bo do użycia w domu mam osobne produkty. Zaletą tego rozwiązania jest brak konieczności pakowania się co wyjazd i ciągłego zastanawiania się, co wziąć. Mam spakowaną kosmetyczkę, więc tylko pakuję ją do torby i jestem spokojna o to, czy będę miała wszystko. To nie sprawdzi się jednak, gdy podróżujemy rzadko, bo kosmetyki też mają swój termin przydatności i szkoda, żeby się zmarnowały.
Jakie kosmetyki do makijażu zabrać w podróż?
Jeśli jednak z jakiegokolwiek powodu musisz lub wolisz pakować się bezpośrednio przed podróżą, warto mieć pod ręką listę kosmetyków do zabrania. Dzięki temu szybciej spakujesz to, co będzie Ci potrzebne poza domem. W przypadku makijażu ta lista nie jest długa.
- Podkład lub krem BB – wybierz jedno z dwóch, czyli kosmetyk, który na co dzień stosujesz do makijażu twarzy i wyrównywania jej kolorytu; osobiście jestem zwolenniczką lżejszych kremów BB, które nie warzą się tak podczas upałów.
- Uniwersalny korektor – na ewentualne niedoskonałości, których nie ukryje fluid, warto mieć pod ręką korektor; jeden, uniwersalny, najlepiej w kremie, żeby łatwo nałożyć go zarówno pod oczy, jak i punktowo na wypryski.
- Tusz do rzęs – bez niego nie wyobrażam sobie wyjścia gdziekolwiek, więc to moje (i myślę, że wielu kobiet też) must have; w podróż warto zabierać tusz wodoodporny, który wytrzyma bez rozmazywania się przez cały dzień.
- Mała paletka cieni do powiek – nie jest obowiązkowa, ale warto ją mieć, bo można zastosować ją nie tylko do makijażu oczu, ale również jako róż do policzków; cieniami podkreślimy też brwi, linię rzęs czy usta.
- Brązowa kredka – nie czarna, bo czarna jest niezbyt uniwersalna; brązową kredkę możemy użyć do podkreślenia linii rzęs, zrobienia kreski na oku, ale też do szybkiego umalowania i wymodelowania łuku brwiowego.
Naturalny olejek. Niezbędny w podróży!
Na koniec chciałam Wam jeszcze powiedzieć o tym, że warto do takiej podróżnej kosmetyczki z produktami do makijażu wrzucić jakiś olejek. Naturalny, 100% tłoczony na zimno i nierafinowany, bo taki jest najbardziej uniwersalny. U mnie najczęściej jest to olejek malinowy lub arganowy, ale zdarza się też jojoba.
Dlaczego warto mieć olejek w podróży? Powodów jest wiele, ale wymienię Wam tez najważniejsze. Olejek przydaje się:
- jako odżywcza i wygładzająca baza pod makijaż,
- do mieszania ze zbyt ciężkimi kosmetykami np. podkładem,
- do szybkiego i skutecznego demakijażu twarzy olejem,
- jako naturalna odżywka do rzęs, brwi i paznokci,
- do ochrony przed prażącym słońcem i promieniami UV.
Dodaj komentarz