Moje rzęsy nie zachwycały ani kondycją, ani swoim wyglądem. Muszę przyznać, że głównie sama je zaniedbałam. Długo wykonywałam trwałe przedłużanie, a także stosowałam inne kosmetyki. Obecnie jednak postanowiłam przetestować Nanolash Lift Kit. Sprawdźcie, czy udało mi się wykonać laminowanie rzęs w domu i jakie były efekty!

Dlaczego wybrałam laminowanie rzęs w domu?

Tak jak wspomniałam, moje rzęsy nie były w najlepszym stanie. Raczej wyróżniały się tym, że były krótkie, proste i cienkie. Wiedziałam, że lifting rzęs może je nie tylko wydłużyć i podkręcić, ale także odbudować. Tak naprawdę, zabiegiem tym zainteresowałam się już dawno temu…

Jednak wizja dużego wydatku w salonie kosmetycznym nie była dla mnie przekonująca. W momencie, kiedy w sprzedaży pojawił się zestaw do laminacji Nanolash Lash Lift Kit, zdecydowałam się go zamówić.

Producent deklarował, że wykonanie liftingu rzęs w domu jest dziecinnie proste, a sam efekt może utrzymać się nawet przez 8 tygodni. Jeśli mam być szczera, to nie do końca wierzyłam w te 8 tygodni, co uwarunkowane było stanem moich rzęs. Jednocześnie skoro pojawiła się względnie tania możliwość ich odbudowy, to dlaczego nie spróbować?

Nanolash Lift Kit – pierwsze wrażenia

Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Zamówiłam zestaw do liftingu i laminacji Nanolash Lift Kit prosto ze strony producenta. Od razu zwróciłam uwagę na estetyczne opakowanie, które chyba stało się już znakiem szczególnym marki Nanolash. Nie jest to pierwszy produkt od nich, który testuje. Jeszcze nigdy się nie rozczarowałam.

Po otworzeniu pudełeczka znalazłam w nim:

• 3 preparaty do laminacji – oznaczone są jako Lift – Step 1, Fix – Step 2; Keratin Booster Step 3;
• 3 pary silikonowych wałeczków – w 3 rozmiarach od S do L;
• klej Lift Lash Glue – do mocowania wałeczków;
• pozostałe akcesoria, niezbędne do wykonania laminacji jak np. aplikatory.

To, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem to fakt, że każdy preparat dostępny jest w ilości 10 saszetek po 0,5 mililitra każda. Oznacza to, że jeden zestaw pozwala na wykonanie aż 10 laminacji rzęs w domu.

Drugim, pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie sam skład produktów. Na etykietach widnieją takie substancje jak np.:

• olej abisyński;
• olej z pestek winogron;
• olej z awokado;
• olej kokosowy.

Nie muszę chyba tłumaczyć, że to właśnie te substancje dogłębnie odżywiają i nawilżają rzęsy. Odpowiadają one także za skuteczne odbudowanie ich struktury. Jednym słowem, zestaw Nanolash Lift Kit był dokładnie taki, jak się spodziewałam – jakości premium.

Pierwszy lifting rzęs w domu – jak go wykonałam?

Lifting rzęs wykonałam na każdym oku z osobna. Jako że wszystkie preparaty aplikowałam samodzielnie, to musiałam zostawić sobie jakąkolwiek widoczność. Przeczytałam dokładnie instrukcję dołączoną do opakowania. Jest prosta i czytelna.

Oczyściłam rzęsy, oddzieliłam górne włoski od dolnych i przymocowałam wałeczki. Wybrałam rozmiar M, bo chciałam uzyskać względnie naturalny typ skrętu. Następnie aplikowałam każdy preparat w takiej kolejności, w jakiej był on oznaczony. Każdy z nich pozostawiłam na rzęsach przez około 7 minut, a przed nałożeniem następnego zmyłam poprzedni.

Z niecierpliwością czekałam na zdjęcie wałeczków. Tuż po ich odklejeniu, rezultaty widoczne były gołym okiem. Moje rzęsy stały się:

• dłuższe i grubsze;
• pięknie podkręcone;
• miękkie, elastyczne i błyszczące.

Co ciekawe, sam efekt utrzymał się u mnie około 7 tygodni. Wydaje mi się, że było to spowodowane wątpliwym stanem rzęs. Lifting wykonałam ponownie i efekt utrzymał się znacznie dłużej.

Domowe laminowanie rzęs z Nanolash – podsumowanie

Oczywiście nie żałuję, że wykonałam laminowanie rzęs w domu z Nanolash Lift Kit. Moje rzęsy jeszcze nigdy nie były w tak dobrej kondycji i nie prezentowały się w taki sposób. Zestaw jest produktem jakości premium. Mogę go polecić z czystym sumieniem każdej z Was. Efekty zabiegu są spektakularne, a sam preparaty wystarcza na długi czas.